PIENIĄDZE. Koronawirus nadszarpnął budżet wielu gospodarstw domowych. Jak się jednak okazuje to nie koniec kłopotów, które mogą czyhać za rogiem. Okazuje się, że w tarapaty mogą wpaść klienci PKO BP. Co prawda, bank nie jest bezpośrednim winowajcą, ale tak, jak i inne banki w Polsce jedyne, co mu pozostaje, to ostrzec klientów i… rozłożyć ręce.
Możesz stracić wszystkie pieniądze, nawet nie spodziewasz się w jaki sposób
Internet stał się już na tyle popularny, że ponad 90% Polaków korzysta z bankowości elektronicznej. To właśnie w ten sposób, niepostrzeżenie możemy w najbardziej skrajnych przypadkach stracić swoje oszczędności, a co za tym idzie pieniądze. Choć oczywiście to najczarniejszy scenariusz, to jednak po drodze czyhają zdecydowanie bardziej prawdopodobne niebezpieczeństwa, jak tymczasowe zablokowanie dostępu do środków, czy nieautoryzowane wykorzystanie naszych danych osobowych.
Wszystko za sprawą prawdziwej plagi, z którą muszą zmagać się największe banki w Polsce. Na tej liście znalazło się między innymi PKO BP, ale także mBank, Inteligo, czy Santander Bank Polska. Wszystkie do dzisiaj nie mogą w skuteczny sposób odgonić od siebie przestępców. I wydaje się, że jeszcze długo nie będą mogły tego zrealizować. Jedyne, co im pozostaje, to regularne ostrzeganie swoich klientów. Nie będzie przesadą więc stwierdzenie, że banki znalazły się pod ścianą wobec działań cyberprzestępców.
Na stronie banku PKO BP, w zakładce aktualności, znaleźć możemy wiele, wciąż aktualnych komunikatów odnośnie ataków na pieniądze, czy dane osobowe klientów. Choć niektóre z nich pochodzą sprzed kilku miesięcy, to klienci wciąż notują podejrzane zachowania. Taki system ostrzegania klientów należy uznać za niezwykłą troskę i działanie, które pozytywnie wpływa na wizerunek banku.
Warto więc w tym miejscu przyglądnąć się, jak wyglądają najczęstsze metody, którymi posługują się oszuści.
PKO BP apeluje do swoich klientów: strzeżcie się!
Apel banku można odczytać w następujący sposób: strzeżcie się! Choć bank nie napisał tego wprost, to po komunikatach można odnieść, jak najbardziej wrażenie, że problem i jego skala jest bardzo duża.
Cyberprzestępcy próbują wzbudzić zaufanie, niczego nieświadomych klientów. Wysyłają fałszywe powiadomienia: o nieautoryzowanym dostępnie do konta, konieczności potwierdzenia transakcji, czy akceptacji zmian regulaminu. Kolejna metoda, którą posługują się oszuści jest dyrektywa PSD2. Wówczas otrzymamy prośbę o instalacje dodatkowego oprogramowania. I wreszcie trzeci, z popularnych sposobów, którym torpedowani są klienci PKO BP, czy Santander Bank Polska i mBank: pośrednicy płatności. Najczęściej tą metodą otrzymujemy fałszywą wiadomość windykacyjną, a przestępcy grożą, że w przypadku nieuregulowania zaległości, zablokują dostęp do naszych pieniędzy.
Jak widać, oszuści robią wiele, by wykraść dane osobowe, czy w skrajnych przypadkach także nasze pieniądze. Warto być ostrożnym i o to, bardzo często apeluje PKO BP, za co należy pochwalić ten bank.
Bank w trzech krokach informuje, jak nie paść ofiarą przestępstwa wyłudzenia:
- Ogranicz zaufanie do wiadomości od nieznanych nadawców: nie klikaj w linki, nie pobieraj plików, nie przekazuj haseł, czy danych osobowych
- Nie kopiuj adresu bankowości elektronicznej, czy haseł logowania – zawsze wprowadzaj je ręcznie!
- Sprawdź poprawność adresu systemu transakcyjnego (ipko.pl) oraz certyfikaty zabezpieczeń, tzw. kłódkę
W przypadku, kiedy oszuści, podszywający się pod PKO BP, skontaktują się z Tobą drogą elektroniczną, możesz zostać poproszony o: podanie haseł dostępu do konta, podanie hasła jednorazowego. Nigdy tego nie rób. Pracownicy banku nigdy nie postępują w taki sposób i nie zadają pytań o Twoje dane logowania, czy potwierdzające złożenie zlecenia.
W razie jakichkolwiek wątpliwości, nie podejmuj żadnych działań i jak najszybciej skontaktuj się z PKO BP.
Autor tego tak zwanego artykułu na razie jest cfelem ale jak zapisze się na kurs poprawnej polszczyzny awansje na cwela.