Coraz więcej plotek pojawia się wokół działań podjętych na Białorusi. Aleksandr Łukaszenka poinformował o swoich podejrzeniach oraz sposobach zminimalizowania powstania kolejnych zamieszek w kraju.
Jak wiadomo niedawno miały miejsce wybory prezydenckie na Białorusi. Bezapelacyjnie wygrał Alaksandr Łukaszenka, jednak taki wynik głosowania nie wszystkim przypadł do gustu. Powstały zamieszki, które przybrały bardzo agresywny charakter. W związku z tym ograniczono obywatelom dostęp do internetu. Dziś prezydent Białorusi postanowił zabrać głos.
Alaksandr Łukaszenka obwinia Polaków
W ostatnich dniach w Białorusi podjęto bardzo radykalne kroki związane z powstałymi zamieszkami. Obywatele tuż po ogłoszeniu wyborów zdecydowali przeciwstawić się polityce swojego kraju organizując protesty. Spotkania bardzo szybko przerodziły się w agresywne zamieszki w związku z czym zdecydowano o ograniczeniu dostępu do internetu obywatelom. Miało to zapobiec organizacji kolejnych spotkań i powstaniu niebezpiecznych zamieszek. Ponadto, zdaniem prezydenta swój udział w podsycaniu agresywnych spotkań mogą mieć Brytyjczycy, Czesi i Polacy.
Alaksandr Łukaszenka na spotkaniu w Mińsku z Siergiejem Lebiediewem zasugerował, że uczestnikami powyborczych protestów sterowano właśnie z tych miejsc. Świadczyć mają o tym między innymi zarejestrowane połączenia telefoniczne. Jednak najwięcej kontrowersji wzbudził sposób w jaki prezydent wyraził się o swoich obywatelach, którzy mieliby słuchać rad zza granicy.
„Zarejestrowaliśmy telefony z zagranicy. Telefony były z Polski, Wielkiej Brytanii i Czech, sterowano naszymi, proszę wybaczyć, owcami. One nie rozumieją, co robią, i nimi zaczynają sterować” – powiedział Alaksandr Łukaszenka w rozmowie z Lebiediewem. Ponadto, wspominając o niedzielnych wyborach w których ogłoszono go prezydentem nazywał ten dzień „świętem”. Po czym podkreślił, że ktoś pragnął to „święto” zepsuć.
Szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz zdecydował się wyjaśnić sytuację związaną z nawiązaniem do Polski, jakby nasi obywateli mieli podsycać zamieszki w Białorusi. Uważa on, że zarzuty, które wysnuł Alaksandr Łukaszenka są bezpodstawne, ponieważ organizacje społeczne mają prawo do utrzymywania kontaktu z przedstawicielami społeczeństwa białoruskiego i do tej pory było to w pełni normalnym działaniem.