Dachowa (gmina Kórnik, Wielkopolska) — W piątkowe popołudnie doszło do dramatycznego w skutkach wypadku na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w miejscowości Dachowa, niedaleko Kórnika. Samochód osobowy wjechał prosto pod nadjeżdżający pociąg pasażerski relacji Łódź–Poznań. Wszystkie cztery osoby podróżujące autem poniosły śmierć na miejscu.
Do zdarzenia doszło 15 sierpnia tuż przed godziną 14:00. Jak wynika ze wstępnych ustaleń policji, kierowca samochodu marki BMW, jadąc drogą lokalną prowadzącą przez las, wjechał na przejazd kolejowy tuż przed nadjeżdżający skład. Pociąg uderzył w bok pojazdu z ogromną siłą. Samochód został zepchnięty na pobocze i doszczętnie zniszczony.
Ofiary to dwie kobiety i dwóch mężczyzn w wieku ok. 20–30 lat. Żaden z nich nie miał szans na przeżycie. Siła zderzenia była tak duża, że służby ratunkowe miały trudność w wydobyciu ciał z wraku.
W pociągu podróżowało około 180 osób. Na szczęście żaden z pasażerów ani obsługi nie odniósł obrażeń fizycznych, choć wiele osób było w szoku i skorzystało z pomocy psychologicznej. – „Usłyszeliśmy huk, pociąg gwałtownie hamował, ale było już za późno” – relacjonował jeden z pasażerów.
Z powodu wypadku ruch kolejowy na trasie Poznań – Jarocin został całkowicie wstrzymany na kilka godzin. Wprowadzono komunikację zastępczą, a część pociągów skierowano objazdami m.in. przez Wrześnię.
Na miejsce zadysponowano liczne zastępy straży pożarnej, policję, zespoły ratownictwa medycznego oraz specjalistyczną grupę kolejową PKP. Prace ratunkowe i zabezpieczające trwały kilka godzin. Dopiero po godz. 18:00 przywrócono ruch na jednym torze.
– „Przyczyny wypadku będą badane – sprawdzamy, czy kierowca zignorował znak STOP albo czy oślepiało go słońce. Pomocne będą nagrania z kamer pociągu” – poinformował mł. asp. Maciej Kubiak z policji w Poznaniu.
Śledztwo prowadzi także prokuratura. Ze wstępnych informacji wynika, że przejazd nie był wyposażony w zapory ani sygnalizację świetlną – znajdował się w zalesionym terenie, gdzie widoczność była mocno ograniczona.
Tragedia w Dachowej ponownie zwraca uwagę na problem niebezpiecznych, niestrzeżonych przejazdów kolejowych. W Polsce wciąż funkcjonują setki takich miejsc – często oznakowanych wyłącznie znakiem STOP.
– „Pociąg jadący 120 km/h potrzebuje ponad kilometra, by się zatrzymać. Jeśli kierowca nie upewni się, że tor jest wolny, to nawet najnowsze systemy nie zapobiegną tragedii” – tłumaczy dr inż. Jerzy Wysocki, ekspert ds. ruchu kolejowego.
Wieść o tragedii rozeszła się błyskawicznie w gminie Kórnik. Mieszkańcy Dachowej i pobliskich miejscowości są wstrząśnięci, a przy przejeździe zaczęto składać kwiaty i zapalać znicze. – „To młodzi ludzie, jechali pewnie na spotkanie, może wracali z pracy. Straszna tragedia” – mówi mieszkanka pobliskiego Borówca.