Do tragicznego wypadku doszło w nocy z 20 na 21 października. Było koło godz. 5:30 rano. Paczka przyjaciół wracała w wymarzonych wakacji. Mieli już niespełna 30 km do domu. Na drodze krajowej nr 28 w Mucharzu pod Wadowicami doszło do tragicznego wypadku. Trzy osoby nie żyją.
Anna miała 20 lat, Sebastian – 26 lat. Odeszli zdecydowanie za wcześnie. Byli zakochani w sobie, mieli plany na wspólne życie, planowali ślub. Zamiast wesela młodym ludziom wyprawiono pogrzeb.
To niewyobrażalna tragedia, która złamała serca wielu osób. Młode życie pełne marzeń, wspólnych planów i miłości zostało nagle przerwane w jednej chwili. Anna i Sebastian mieli wkrótce połączyć się węzłem małżeńskim, a zamiast tego ich bliscy musieli ich pożegnać na zawsze. Takie momenty pozostawiają w rodzinach i przyjaciołach pustkę, którą trudno wypełnić.
Trzy osoby nie żują. Wypadek w Mucharzu
Ciężko opisać, co w takiej sytuacji czują rodzice i znajomi ofiar wypadku. To byli młodzi ludzie, całe życie mieli przed sobą. W jednym momencie stracili życie. Wracali z wymarzonych wakacji z Tunezji. Wylądowali w Pyrzowicach (woj. śląskie). Stamtąd ruszyli autem do domu. Do Małopolski. Z czworo osób podróżujących samochodem przeżył tylko Mateusz.
Najbliższym ciężko się pogodzić z tak nagłą i przedwczesną stratą. „Bóg was bardzo kochał i dlatego tak szybko zabrał do siebie. Bądźcie szczęśliwi tam u góry. Na zawsze w naszych sercach i pamięci aniołki” – piszą znajomi.
Anna i Sebastian niespełna dwa lata temu się zaręczyli. Mieli szykować się do wesela, lecz los chciał inaczej. Zakochanym przyszło ruszyć w tę ostatnią wspólną drogę. Narzeczeni nie byli jedynymi ofiarami tragicznego poranka. Anna z Sebastianem, jego brat Mateusz (23 l.) i koleżanka Sabina wracali z zagranicznych wojaży – podał portal se.pl. Zginęli 30 km od domu. Życia Sabiny nie udało się uratować, zmarła w szpitalu.
Mama Anny żegna ofiary wypadku
Do zobaczenia tam u góry Na zawsze w moim sercu córciu i ty Sebastianie. Żegnajcie kochani – wybrzmiewają słowa mamy Anny podczas pogrzebu
To niezwykle poruszające, że choć Anna i Sebastian planowali wspólną przyszłość, ich ostatnia droga musiała być osobna, dzielona przez kilkadziesiąt kilometrów. Pogrzeby odbyły się dzień po dniu, co dla bliskich musiało być jeszcze bardziej przytłaczające – to pożegnanie podwójnie bolesne, rozdzielone czasem i miejscem, mimo że byli sobie tak bliscy. 26-latek spoczął w małopolskiej Sidzinie, a jego ukochana w nieodległym Tęgoborzu.
Narzeczeni pochowani z dala od siebie. Tragiczny wypadek w Małopolsce
Ksiądz, który wypowiedział poruszające słowa podczas pogrzebu, starał się przekazać młodym ludziom przesłanie: abyśmy byli dla siebie dobrzy i bliscy, ponieważ życie jest nieprzewidywalne. Jego wezwanie do „szturmu o niebo” dla zmarłych jest prośbą o modlitwę i pamięć – próbą ocalenia tych młodych ludzi w sercach i wspólnej refleksji nad wartościami, jakie niosą relacje i miłość.
Wyzwanie polega na tym, by w najbliższych dniach podejść do spowiedzi, bo teraz mamy możliwość pomocy i i łączności z Sebastianem, Anią i Sabinką przez tajemnice Obcowania Świętych. Przyjmujmy za nich Komunię Świętą. Odwiedzajmy cmentarz, by im wymodlić Niebo, zyskujmy Odpusty Zupełne za każdego z nich. Proszę też o gigantyczne ciepło i modlitwę za Mateuszem, by do nas wrócił. Miłość jest silniejsza od śmierci. „Wykorzystajmy każdą chwilę naszego życia najlepiej, jak się da” – podkreślał kapłan na uroczystości pogrzebowej
Mucharz. Tragiczny wypadek. Nie żyją trzy osoby
Ich rodziny i przyjaciele z pewnością odczuwają stratę nie tylko w wymiarze fizycznym, ale i duchowym, tęskniąc za wspomnieniami, które już nigdy się nie spełnią. Rozłąka, nawet w tej ostatniej drodze, podkreśla tragizm tej sytuacji – młodzi ludzie, pełni planów i miłości, pożegnani w swoich rodzinnych miejscowościach, które staną się miejscami pamięci o nich.
Ania, Sebastian i Sabina zginęli tragicznie wracając z wymarzonych wakacji.