Milena zniknęła z przepustki. 11 dni później była już martwa. Tragiczny finał historii 14-latki z Libiąża

0
1638

Libiąż / Sosnowiec / Radzionków — Milena T. miała zaledwie 14 lat. Cicha, niekonfliktowa, lubiana przez koleżanki. Przebywała w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Radzionkowie. W maju, po raz pierwszy od dawna, dostała przepustkę. Wyjechała do rodzinnego Libiąża. 11 dni później zmarła w mieszkaniu 21-latka w Sosnowcu. Jej śmierć pogrążyła bliskich w żałobie, a służby i instytucje — w pytaniach bez odpowiedzi.


„Nie wróciła z majówki” — początek dramatu

Milena dostała zgodę sądu rodzinnego na kilkudniową przepustkę z ośrodka w Radzionkowie. Wyjechała do matki do Libiąża, by spędzić tam długi weekend majowy. Zgodnie z planem miała powrócić do placówki 4 maja. Jednak już 2 maja pojawiły się pierwsze niepokojące sygnały — matka dziewczyny zgłosiła, że Milena nie wróciła do domu i nie ma z nią kontaktu. Jej telefon był wyłączony.

Kiedy 4 maja nie pojawiła się z powrotem w ośrodku, jego dyrekcja powiadomiła policję o tzw. „niepowrocie z przepustki” — zresztą nie tylko jej, bo tego dnia zaginęły aż trzy wychowanki. Wszczęto poszukiwania.


Zakończenie poszukiwań — najgorszy możliwy scenariusz

Tragiczne wieści nadeszły 13 maja. Tego dnia rano w Sosnowcu, w mieszkaniu 21-letniego Oliwiera S., znaleziono ciało Mileny. Dziewczyna leżała na podłodze przy łóżku. Oliwier i jego macocha próbowali ją reanimować, jednak bezskutecznie. Ratownicy odstąpili od resuscytacji — nastolatka już nie żyła.

Policjanci z Sosnowca przekazali informację funkcjonariuszom w Tarnowskich Górach. Poszukiwania Mileny zostały zakończone.


Cicha, zamknięta w sobie, nielubiąca konfliktów

„Przeciętna, bez konfliktów, stojąca z boku. Nie sprawiała kłopotów wychowawczych, była lubiana przez koleżanki” — mówi Tomasz Stuła, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Radzionkowie.

To nie była dziewczyna z marginesu. Wychowywana samotnie przez matkę, Milena do ośrodka trafiła po wcześniejszej próbie samobójczej. System postanowił objąć ją opieką. Niestety, nie zdołał jej ochronić.


W tle: internetowa znajomość i zarzuty dla 21-latka

Milena poznała Oliwiera przez internet. Po raz pierwszy spotkali się podczas Świąt Wielkanocnych. Gdy zniknęła z Libiąża, miała udać się właśnie do niego. Od 2 maja najprawdopodobniej przebywała w jego mieszkaniu.

Po jej śmierci w lokalu znaleziono psychotropy, m.in. clonazepam i opioid Oxydolor. Prokuratura postawiła Oliwierowi S. zarzuty:

  • posiadania i udzielania narkotyków małoletniej,

  • doprowadzenia małoletniej do obcowania płciowego.

Nie wyklucza się, że po otrzymaniu wyników badań toksykologicznych lista zarzutów się wydłuży.


Społeczna porażka systemu?

Tragedia Mileny to nie tylko dramat rodziny, ale i gorzki test dla instytucji opieki nad dziećmi w kryzysie. Jak to możliwe, że nastolatka objęta nadzorem sądu i MOW, znika z pierwszej przepustki i przez 11 dni przebywa w obcym mieszkaniu — bez wiedzy matki, bez żadnego kontaktu?

To pytania, które powinny zabrzmieć głośno nie tylko w Libiążu i Sosnowcu, ale w całym kraju.