Libiąż / Sosnowiec / Radzionków — Milena T. miała zaledwie 14 lat. Cicha, niekonfliktowa, lubiana przez koleżanki. Przebywała w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Radzionkowie. W maju, po raz pierwszy od dawna, dostała przepustkę. Wyjechała do rodzinnego Libiąża. 11 dni później zmarła w mieszkaniu 21-latka w Sosnowcu. Jej śmierć pogrążyła bliskich w żałobie, a służby i instytucje — w pytaniach bez odpowiedzi.
„Nie wróciła z majówki” — początek dramatu
Milena dostała zgodę sądu rodzinnego na kilkudniową przepustkę z ośrodka w Radzionkowie. Wyjechała do matki do Libiąża, by spędzić tam długi weekend majowy. Zgodnie z planem miała powrócić do placówki 4 maja. Jednak już 2 maja pojawiły się pierwsze niepokojące sygnały — matka dziewczyny zgłosiła, że Milena nie wróciła do domu i nie ma z nią kontaktu. Jej telefon był wyłączony.
Kiedy 4 maja nie pojawiła się z powrotem w ośrodku, jego dyrekcja powiadomiła policję o tzw. „niepowrocie z przepustki” — zresztą nie tylko jej, bo tego dnia zaginęły aż trzy wychowanki. Wszczęto poszukiwania.
Zakończenie poszukiwań — najgorszy możliwy scenariusz
Tragiczne wieści nadeszły 13 maja. Tego dnia rano w Sosnowcu, w mieszkaniu 21-letniego Oliwiera S., znaleziono ciało Mileny. Dziewczyna leżała na podłodze przy łóżku. Oliwier i jego macocha próbowali ją reanimować, jednak bezskutecznie. Ratownicy odstąpili od resuscytacji — nastolatka już nie żyła.
Policjanci z Sosnowca przekazali informację funkcjonariuszom w Tarnowskich Górach. Poszukiwania Mileny zostały zakończone.
Cicha, zamknięta w sobie, nielubiąca konfliktów
— „Przeciętna, bez konfliktów, stojąca z boku. Nie sprawiała kłopotów wychowawczych, była lubiana przez koleżanki” — mówi Tomasz Stuła, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Radzionkowie.
To nie była dziewczyna z marginesu. Wychowywana samotnie przez matkę, Milena do ośrodka trafiła po wcześniejszej próbie samobójczej. System postanowił objąć ją opieką. Niestety, nie zdołał jej ochronić.
W tle: internetowa znajomość i zarzuty dla 21-latka
Milena poznała Oliwiera przez internet. Po raz pierwszy spotkali się podczas Świąt Wielkanocnych. Gdy zniknęła z Libiąża, miała udać się właśnie do niego. Od 2 maja najprawdopodobniej przebywała w jego mieszkaniu.
Po jej śmierci w lokalu znaleziono psychotropy, m.in. clonazepam i opioid Oxydolor. Prokuratura postawiła Oliwierowi S. zarzuty:
posiadania i udzielania narkotyków małoletniej,
doprowadzenia małoletniej do obcowania płciowego.
Nie wyklucza się, że po otrzymaniu wyników badań toksykologicznych lista zarzutów się wydłuży.
Społeczna porażka systemu?
Tragedia Mileny to nie tylko dramat rodziny, ale i gorzki test dla instytucji opieki nad dziećmi w kryzysie. Jak to możliwe, że nastolatka objęta nadzorem sądu i MOW, znika z pierwszej przepustki i przez 11 dni przebywa w obcym mieszkaniu — bez wiedzy matki, bez żadnego kontaktu?
To pytania, które powinny zabrzmieć głośno nie tylko w Libiążu i Sosnowcu, ale w całym kraju.